To był naprawdę morderczy etap. A na nim góry, las, solnisko i pampa, czyli argentyński step. Wyłączając załogi ciężarówek, które miały do przejechania „tylko” 699 km (w tym 293 km odcinka specjalnego), reszta uczestników Rajdu Dakar 2013 miała w poniedziałek do pokonania ponad 850 km (593 km OS’u). Jednym słowem – prawdziwy ultramaraton, który okazał się szczęśliwy dla większości Polaków.
A najbardziej dla Łukasza Łaskawca – jedynego Polaka w tegorocznym Dakarze, który nie jedzie w barwach Reprezentacji Polski w Rajdach Terenowych. Popularny „Łoker” wygrał etap z Tucuman do Cordoby. Świetnie spisał się również Rafał Sonik, któremu zmierzono czwarty czas dnia. Efekt – awans o „oczko” w klasyfikacji generalnej na trzecie miejsce!
– Jeszcze przed rajdem założyłem sobie jazdę swoim tempem, bez żadnych „wygłupów”. Zobaczymy jaki to da rezultat. Mam już sporo doświadczeń. Co prawda co roku mówi się: „mam nowe doświadczenia”, ale trzy, cztery lata temu ich brak kosztował mnie straty godzin. W ostatnim Dakarze były to już kwadranse, a teraz są to minuty – mówi Rafał Sonik, kapitan Poland National Team.
Małysz znów podskoczył!
Wczorajsze, argentyńskie bezdroża w doskonałym tempie pokonała także tandem Adam Małysz/Rafał Marton, która na ostatnim punkcie pomiaru czasu zameldowała się z 16. wynikiem dnia, co wywindowało załogę Toyoty Hilux na 14 miejsce w klasyfikacji generalnej. Przypomnijmy, że przed startem w tegorocznym Dakarze były skoczek narciarski „ostrożnie” mierzył w pierwszą dwudziestkę. Dziś, dzięki szybkiej, ale przemyślanej jeździe śmiało może myśleć o czołowej dziesiątce, w czym – jak zresztą sam podkreśla na każdym kroku – spora zasługa jego pilota, Rafała Martona.
Doskonały i najlepszy w tym Dakarze etap zaliczyła również załoga BMW X5, czyli Piotr Beaupre/Jacek Lisicki, która przyjechała na metę etapu na 39. miejscu, by awansować na 40. lokatę w „generalce”.
Do godz. 2.00 w nocy z poniedziałku na wtorek nie było jeszcze znane miejsce ostatniego z kierowców samochodowych Poland National Team, czyli Dariusza Żyły.
„Ciężarowcy” idą jak burza
Z etapu na etap rozkręca się również załoga Baran/Boba/Jachacy. O ile równa, bardzo dobra jazda drugiej polskiej ciężarówki, czyli ekipy Szustkowski/Kazberuk i Białowąs już nie dziwi (wczoraj 31. miejsce, ogólnie 26. w stawce), to „progres” w wykonaniu teamu MAN’a z numerem bocznym 540 pod wodzą Gzregorza Barana (na zdjęciu) wzbudza podziw i szacunek. Efekt? 22. czas poniedziałku i skok na 39. miejsce w klasyfikacji ogólnej.
Silnik dla Despresa
Nieco gorzej poszło tym razem naszym motocyklistom. Na trasie z Tucuman do Cordoby zajęli oni odpowiednio 13. – Jakub Przygoński, 36. – Jacek Czachor i 110. miejsce – Marek Dąbrowski. Lokata tego ostatniego nie dziwi zważywszy, że w sobotę oddał on swój silnik… Cyrilowi Despresowi, francuskiemu wiceliderowi klasyfikacji motocykli. – Obaj jeździmy motorami KTM. To był rewanż. Kiedyś to on mi pomógł, teraz ja oddałem mu silnik – wyjaśnia Dąbrowski.
Msza na biwaku
W niedzielę, podczas dnia przerwy, naszych rajdowców odwiedził ojciec Olaf Kazimierz, który pracuje w Buenos Aires. Na biwaku w San Miguel de Tucuman odprawił on mszę dla reprezentantów Polski, sztabu technicznego i dziennikarzy, którzy obsługują Dakar. Były kolędy, a po mszy kwestowanie na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Pieniądze do puszki zbierał Dariusz Żyła, kierowca Mitsubishi Pajero jadącego w barwach Poland National Team.
ODWIEDŹ NAS NA: