Załoga Piotr Beaupre i Jacek Lisicki definitywnie pożegnała się z Dakarem na 17. kilometrze czwartkowego odcinka specjalnego, ale jak podkreśla sam kierowca, rajd dla nich skończył się już dzień wcześniej. – Czwarty etap to było takie preludium końca, a w czwartek nastąpiła uwertura, ale bardzo krótka – śmiał się mimo przerwanego rajdu zawodnik.
Na trasie z San Juan do Chilicito polskie BMW X3 zsunęło się ze skarpy do rozpadliny między skałami, skąd bardzo trudno było je wydobyć. Kiedy to się w końcu udało, kilka kilometrów dalej urwały się wahacze i naprawa zajęła zawodnikom Poland National Team kilka godzin.
- Po powrocie na biwak mechanicy mieli tylko 4,5 godziny na to, żeby doprowadzić auto do porządku. Podjęli ryzykowną decyzję i nie zajęli się jednym elementem, który jak nam się wydawało, trzeba było po wypadku wymienić. To była tarcza sprzęgła. Niestety zgodnie z prawem Murphy’ego, następnego dnia, na 17. kilometrze okazało się, że nie mamy sprzęgła i auto stanęło w fesz feszu – relacjonował przebieg wypadków Beaupre.
Zawodnik przyznał, że w tegorocznym Dakarze zależało mu na miejscu w trzeciej „dziesiątce”, ale jak najbliżej miejsca numer 21. – Nie zależało mi na tym żeby po raz trzeci, tylko ukończyć ten rajd. Dlatego podjąłem decyzję o wycofaniu naszego samochodu.
- Winien jestem w stu procentach ja, bo w miejscu, w którym mieliśmy wypadek jechałem za szybko. Trochę zabrakło też szczęścia, bo o utrzymaniu się na trasie decydowały centymetry. Ale niestety auto zsunęło się w rozpadlinę i to zapoczątkowało lawinę zdarzeń. Mogę mieć pretensje tylko do siebie, ale nie mam ich wiele. Jechało mi się świetnie. Środowy oes był jednym z najpiękniejszych na całym Dakarze. Dobrze go znam, pamiętam sprzed dwóch lat i bardzo chciałem tam wrócić. Może w trochę lepszej formie niż to miało miejsce, ale mimo wszystko jestem zadowolony z naszej jazdy i samochodu. Żal jednak zawsze zostaje – przyznał współzałożyciel Poland National Team.
Piotr Beaupre i Jacek Lisicki nie snują jeszcze planów na przyszłość, ale nie wykluczają czwartego startu w Ameryce Południowej. – To jest zawsze bardzo duże wydarzenie logistyczne i finansowe. Był plan trzyletniego startowania, który właśnie dziś się zamyka, ale wahamy się, czy nie spróbować ponownie za rok. Dakar niestety wciąga i moja żona coś wie na ten temat…
ODWIEDŹ NAS NA: