O Dariuszu Rodewaldzie nie mówi się w polskich mediach wiele, bo jedzie w holenderskim teamie, ciężarówką Iveco prowadzoną przez Gerarda de Rooya. Mechanik pokładowy bardzo mocno utożsamia się jednak z rodzinnym krajem i kiedy w 2012 roku z całą załogą wjechał na podium jako zwycięzca rajdu, dumnie powiewał nad głową biało-czerwoną flagą.
Obecność Rodewalda na Dakarze może umknąć wielu kibicom, ponieważ na listach startowych, obok jego nazwiska widnieje skrót „NED”. - Miałem wiele pytań o licencję. Mieszkam w Holandii i tam na razie jestem zameldowany, dlatego tak, jak cały team otrzymuję holenderskie dokumenty – tłumaczy Polak. - Co roku próbuję żeby to była polska licencja, ale ciężko dogadać się z tymi Francuzami. Są bardzo uparci i zawsze twierdzą, że skoro coś jest napisane na papierku, to nie da się tego zmienić w systemie – dodaje.
Mechanik przemierzający Amerykę Południową na pokładzie faworyzowanej ciężarówki, na każdym kroku podkreśla jednak swoją narodowość. – Koło mojego nazwiska na ciężarówce, na kombinezonie i na kasku wożę polską flagę. To dla mnie bardzo ważne.
Dariusz Rodewald w trakcie rajdu żywo interesuje się poczynaniami swoich rodaków. - Szkoda mi w szczególności naszej ekipy z Tatry. Niestety w tym roku jest naprawdę ciężki rajd i przed nami wciąż odcinki specjalne liczące po 500-600 km, także wiele się może wydarzyć. Nawet te krótsze etapy dają w kość. Niestety to jest Dakar i trzeba liczyć się z tym, że można odpaść. W zeszłym roku było spokojnie, a w tym roku organizatorzy zadbali o to, żeby było trudno – komentuje.
Zwycięzca z 2012 roku podkreśla, że aby wygrać ten rajd, nazywany najtrudniejszym na świecie, nie trzeba dysponować po prostu najszybszym pojazdem i dociskać gaz do dechy. -Moim zdaniem bardzo mądrym zawodnikiem jest Rafał Sonik, bo w Dakarze nie chodzi o to, żeby wygrać jeden etap, a drugiego dnia stracić dwie godziny na naprawianie usterki. Trzeba to rozegrać taktycznie. My w tej chwili prowadzimy, ale cały czas pilnujemy tempa i staramy się nie szarżować. Tutaj wygrywa nie szybszy, ale mądrzejszy. Czasem trzeba odpuścić, żeby wyjść na prowadzenie.
Iveco z Dariuszem Rodewaldem na pokładzie aktualnie prowadzi w klasyfikacji ciężarówek z półgodzinną przewagąnad rosyjskim Kamazem Andrieja Kirginowa. Polak jest jednak bardzo ostrożny w ferowaniu wyników. - Nie mogę zapeszać. W zeszłym roku do dnia wolnego w rajdzie szło nam doskonale, a potem jedna usterka zaważyła na wyniku. Staramy się teraz na spokojnie, bez stresu i napięć zbliżać się do mety. Zobaczymy co czas pokaże.
ODWIEDŹ NAS NA: