W gronie Polaków Rafał Sonik i Krzysztof Hołowczyc są tymi, którzy po drugim etapie muszą mieć największe baczenie na rywali. Pierwszy jest liderem i musi odpierać ataki południowoamerykańskiej koalicji. Drugi ma w swoim zasięgu dwie Toyoty. Wyprzedzając je wskoczyłby na drugie miejsce w klasyfikacji zmagań.
Rafał Sonik wygrywając drugi etap zmagań dał wyraźny sygnał po co ponownie przyjechał do Ameryki Południowej. Ignacio Casale, który nie wytrzymał kondycyjnie poniedziałkowego etapu będzie teraz chciał szybko odzyskać prowadzenie. Chilijczyk pokonał ostatnie 100 km bez wody, poważnie się odwodnił i na mecie spędził 40 minut w namiocie medycznym. Jak przyznał, myślał już nawet o rezygnacji. Pozostał jednak w stawce i nadal będzie groźny.
Z rywalizacji odpadli Mauro Almeida i Sebastian Soudey. Nie jedzie również czterech innych quadowców, a wśród nich Argentyńczyk Eugenio Favre, Chilijczyk Paulo Guardia Mancilla, reprezentant RPA Brian Baragwanath oraz Gwatemalczyk Rudolfo Guilloli. Na trasie pozostało więc 39 quadowców.
Krzysztof Hołowczyc nie ma tylko trzech rywali, ale jednego z pewnością chciałby odzyskać. Adam Małysz i Rafał Marton nie jadą już w rajdzie, po tym, jak 35 km przed metą oesu doszczętnie spalił się ich samochód. „Hołek” musi teraz patrzeć jednak przede wszystkim przed siebie. Jest najwyżej sklasyfikowanym kierowcą X-Raid, a to oznacza, że ma szansę na dodatkowe wsparcie od zespołu. Niespełna minutę przed nim w klasyfikacji generalnej jest Nernhard Ten Brinke, kilka minut szybszy jest Giniel de Villiers, a na czele szybki, ale czasem zbyt brawurowo jeżdżący Nasser Al-Attiyah. – Dopiero dwa dni Dakaru za nami. Pamiętajmy o tym – mówi z uśmiechem Krzysztof Hołowczyc, tonując nastroje.
Marek Dąbrowski zajmuje mocną 13. pozycję. W zasięgu kilkudziesięciu sekund ma Ajdyna Rakimbajewa i Leeroya Poultera, a dalej będzie mógł już pukać do pierwszej „dziesiątki”. Wystarczy utrzymać dobre tempo i nie popełniać błędów… Niewiele? W Dakarze to bardzo dużo, ale nasz kierowca ma umiejętności i doświadczenie potrzebne do realizacji tego celu.
Piotr Beaupre ma przed sobą dziewięciu rywali, którzy dzielą go od założonego celu – pierwszej „trzydziestki” rajdu. Trzymamy kciuki, bo dobrą jazdą na morderczym oesie udowodnił, że stać go na najlepszy w karierze wynik.
Jakubowi Przygońskiemu i naszym czterem debiutantom ubyło aż 12 rywali. Lider naszej piątki jednośladowców zaczął powoli odrabiać straty i puka do pierwszej „dwudziestki”. Nikt nie oczekuje od niego cudu po tak ciężkiej kontuzji, jak złamanie kręgosłupa, ale sam zawodnik z pewnością stawia przed sobą ambitne cele, więc o dalszy marsz w górę klasyfikacji nie musimy się martwić.
W ciężarówkach Jarkowi Kazberukowi i Robinowi Szustkowskiemu nieco uciekł sprzed oczu cel, jakim jest miejsce w pierwszej dwudziestce z powodu wybuchu opony i zakleszczenia hamulca. W „generalce” zajmują 40. Miejsce i najwyższy czas zacząć gonić konkurencję. Krok po kroku, etap po etapie są w stanie wspiąć się wyżej i dogonić kolegę z zespołu – Tomasa Vratnego (20. lokata).
ODWIEDŹ NAS NA: