Rywale, jak to rywale, rzadko składają broń. Najdobitniej przekonali się o tym na piątkowym etapie Rafał Sonik i Krzysztof Hołowczyc, którzy muszą teraz patrzeć za plecy, by nie stracić doskonałych pozycji. Z kolei rywalom na nosie zagrał Piotr Beaupre, który kolejnym dniem równej i pewnej jazdy wskoczył do pierwszej „trzydziestki” rajdu.
Słodko-gorzki dzień mieli nasi motocykliści Jakub Przygoński był 38. i choć w klasyfikacji zajmuje 24. miejsce musi się pilnować. Niewiele traci co prawda do Xaviera de Soultrait, ale również tuż za nim jedzie Holender Frans Verhoeven. Jakub Piątek z kolei powoli zbliża się do starszego kolegi. W piątek udało mu się wskoczyć do czwartej „dziesiątki” zmagań na miejsce nr 39. Tuż przed nim jest zwycięzca jednego z etapów i cichy bohater początku zmagań – Austriak Mathias Walkner, który stracił mnóstwo czasu z powodu awarii motocykla.
Za plecy może zacząć oglądać się Rafał Sonik. Polak stracił w piątek osiem minut do Ignacio Casale i choć wciąż ma 16 minut zapasu, jest w pełni świadomy, że walka o zwycięstwo dopiero się zaczyna. Wszystko wskazuje na to, że będzie to bitwa „jeden na jeden”, bo trzeci Sergio Lafuente traci już do kapitana Poland National Team ponad 40 minut, a pozostali quadowcy zostali daleko w tyle. Nie mówiąc już o tym, że w grze została ich tylko nieco ponad połowa (24 z 45).
W klasie samochodów Berhnard ten Brinke odrobił kilka minut do Krzysztofa Hołowczyca i traci do Polaka już tylko nieco ponad 3 minuty. Jak jednak spokojnie mówi nasz weteran, teraz na etapie maratońskim będą w dużej mierze decydować się losy rajdu, a od Buenos Aires wciąż zawodników dzieli siedem etapów.
W fantastycznym stylu do gry wrócił Marek Dąbrowski. Po ogromnej stracie czasowej spowodowanej awarią Polak dotarł w piątek do mety na 19. miejscu. W „generalce” zajmuje 35. miejsce, więc można mu wieszczyć powrót przynajmniej do pierwszej „trzydziestki” rajdu. Właśnie do tego grona kierowców wskoczyli w piątek Piotr Beaupre i Jacek Lisicki (28. pozycja). Polski duet siedzi na ogonie Japończykowi Junowi Mutsuashi i od kilku dni konsekwentnie pnie się w górę. Oby ten trend się utrzymał…
Mocne tempo złapała też Tatra Jamal Jarka Kazberuka i Robina Szustkowskiego. Załoga ma już za sobą grypę, wymianę koła na oesie i asekurowanie Artura Ardaviciusa, po tym jak Kazach z bliźniaczej Tatry dachował na jednym z pierwszy etapów. Teraz nic już ich nie zatrzymuje, awansowali na 21. miejsce i już tylko półtorej minuty dzieli ich od Japończyka Sugawary.
ODWIEDŹ NAS NA: