Siódmy dzień rajdowych zmagań na Dakarze minął nam pod znakiem rywalizacji Krzysztof Hołowczyca z Bernhardem ten Brinke o czwartą pozycję w klasyfikacji generalnej. Groźnego przeciwnika ma również załoga ciężarówki, a jest nim… grypa.
Polsko-holenderska rywalizacja w klasie samochodów jest niemal tak zacięta, jak pojedynek Zbigniewa Bródki z Koenem Verweijem na igrzyskach olimpijskich w Soczi. Na etapie maratońskim ten Brinke odrobił do „Hołka” kolejne pół minuty, ale wciąż traci do naszego kierowcy 3 minuty i jedną sekundę. Miejmy nadzieję, że Polak odskoczy znów na niedzielnym oesie, zwłaszcza, że odrobił kilka minut do dwóch liderów i wciąż ma szansę powalczyć o wyższą pozycję.
Marek Dąbrowski jest już w pierwszej „trzydziestce” (29. miejsce) i do Jerome’a Pelichet traci tylko 14 minut. Dalszy awans będzie już jednak mocno utrudniony, bo od kolejnych rywali dzieli go już przynajmniej godzina. W podobnej sytuacji jest Piotr Beupre, którego stać jest na powrót do trzeciej „dziesiątki” z obecnego, 32. miejsca, ale dalszy marsz w górę klasyfikacji będzie już niestety bardziej uzależniony od szczęścia, czy też bardziej nieszczęścia rywali.
Polska ciężarówka przesunęła się o jedno „oczko” w dół, na 22. miejsce. Polsko-czeskie trio poprzedza sam Gerard de Rooy z Dariuszem Rodewaldem, którzy po awarii i wymianie dyferencjału na trasie stracili już szanse na zwycięstwo. Tymczasem Jarek Kazberuk i Robin Szustkowski na drodze do pierwszej „dwudziestki” napotkali dość niespodziewaną przeszkodę – grypę. Choroba młodszego z kierowców sprawiła, że Tatra Jamal kilkukrotnie musiała zatrzymywać się na trasie sobotnich zmagań. W niedzielę, czeka ich więc ciężka przeprawa w drodze do Iquique, gdzie na Szustkowskiego czeka łóżko, apteka i dwie noce na regenerację.
Motocykle i quady ruszają w trasę maratonu po jednym dniu przerwy. Zobaczymy dla kogo odpoczynek okazał się zbawienny, a kto wypadł z rytmu…
ODWIEDŹ NAS NA: