I gdzie Ci rywale? Trzy dni do końca Rajdu Dakar, a Rafał Sonik został osamotniony na czele stawki. Oznacza to tylko jedno – kapitan Poland National Team będzie musiał być teraz niezwykle ostrożny. To będą trzy etapy wyczekiwania, które miejmy nadzieję znajdą swój szczęśliwy finał na rampie w Buenos Aires. Szczęśliwy zarówno dla quadowca, jak i pozostałych zawodników rajdowej reprezentacji Polski.
Oczy polskich kibiców śledzą teraz każdy ruch na trasie Rafała Sonika. Trzy dni dzielą nas od historycznego sukcesu i pierwszego zwycięstwa Polaka w tym morderczym rajdzie. Co prawda wcześniej na najwyższym stopniu podium stał już Dariusz Rodewald – załogant w ciężarówce Gerarda de Rooya, teraz jednak będzie to zwycięstwo kierowcy. Będzie jeśli quadowiec pokona swoich najpoważniejszych rywali: argentyńskie bezdroża, zmęczenie kilkunastodniową rywalizacją i ewentualne usterki. O kondycję i psychikę naszego mistrza się nie martwimy. Czekamy, obgryzając paznokcie.
Krzysztof Hołowczyc wciąż jest na tropie dakarowego podium. Co prawda zawodnik sam mówi, że nie ma już sensu wywierać presji na czołową trójkę, która nieco mu uciekła, ale jak sam zaznacza, w Rajdzie Dakar dziwne rzeczy dzieją się do samego końca. Oczywiście szczęście naszego kierowcy będzie wynikać z nieszczęścia innego, dlatego wypada nam tylko trzymać kciuki, aby „Hołek” utrzymał tempo, a potem uśmiechnął się do nas z rampy w Buenos Aires.
Marek Dąbrowski i Piotr Beaupre z Jackiem Lisickim – to dwa kolejne samochody, które chcielibyśmy już widzieć na mecie. To co najtrudniejsze zostało już za plecami rajdowców, dlatego nikt nie będzie zbytnio naciskał ani forsował tempa. Na tym etapie można zdecydowanie więcej stracić niż zyskać.
Ta sama zasada tyczy się naszej załogi Tatry. Jarek Kazberuk i Robin Szustkowski muszą też jednak mieć się na baczności. Zaledwie z 11-minutową stratą jest za nimi Holender Frits van Eerd w ciężarówce DAF. Jeśli polski duet chce utrzymać doskonałą, 18. lokatę, musi mieć się na baczności.
ODWIEDŹ NAS NA: